Re: Pilot szybowcowy USAAF - sylwetka
: 20 maja 2020, o 15:11
PDF już u Krzysztofa, więc dystrybucja to tylko kwestia czasu.
Do PDF-a mogę dodać, że:
1. Pokazałem i opisałem wszystko, co tylko się dało i co mieści się zarówno w granicach rozsądku, jak i dobrej rekonstruktorskiej zasady „Odtwarzaj regułę, nie wyjątek”.
2. W związku z powyższym nie pokazałem już przykładów najbardziej ekstremalnych, jak USAAFowiec w sandałach, a inny w butach z wyciętymi noskami dla lepszej przewiewności. Tak się czasami nosili ludzie USAAF do jednoczęściowych kombinezonów lotniczych. Oczywiście nie można wykluczyć, że jakiś pilot szybowcowy do lotu cargo na tyłach albo na przebazowanie w środku lata też takiego obuwia nie nosił, ale na pewno zjawisko to było marginalne. Niemniej, jeśli ktoś by chciał takiego pilota rekonstruować to nie ma przeszkód. Sandałki, białe skarpetki, któryś z czterech kombinezonów jednoczęściowych, na to kultowa kurtka A-2, na głowę furażerka albo czapka A-3, ewentualnie czapka garnizonowa, na to słuchawki i rekonstrukcja gotowa. I nikt nie miałby prawa przyczepić się, że „coś nie halo” z taką rekonstrukcją.
3. W tym rozdziale nie opisałem (będzie wspomniane w innym miejscu) i nie pokazałem przykładów z sił szybowcowych USAAF, gdy pilot szybowcowy, albo ktoś z techników szybowcowych, poleciał na akcję bojową w eleganckich półbutach od munduru garnizonowego (wyjściowego). Przypadki takie były, ale to już ekstremum hardcore'owe. Kto chce to oczywiście nie ma przeszkód, żeby taką rekonstrukcję zrobić, ale będzie ona osobliwa i bardzo rzadka. Skąd się to brało? Można się tylko domyślać z ogólnych „manier” w traktowaniu pilotów lotnictwa transportowego USAAF. Przed wielkimi desantami, gdy do jakiegoś szybowca zabrakło pilotów szybowcowych to rozpoczynała się łapanka. Bezpardonowo zgarniano kogokolwiek, kto nosił skrzydełka pilota na mundurze, a gdzieś pałętał się po lotnisku. Albo wywlekano II pilota C-47 już siedzącego w samolocie. Nieszczęśnik nawet nie miał kiedy skombinować sobie ubioru polowego na wzór piechoty szybowcowej albo spadochroniarzy. I musiał lecieć kompletnie „na wariata”, do okopów w eleganckich półbutach.
Pozdrowienia!
Grzegorz
Do PDF-a mogę dodać, że:
1. Pokazałem i opisałem wszystko, co tylko się dało i co mieści się zarówno w granicach rozsądku, jak i dobrej rekonstruktorskiej zasady „Odtwarzaj regułę, nie wyjątek”.
2. W związku z powyższym nie pokazałem już przykładów najbardziej ekstremalnych, jak USAAFowiec w sandałach, a inny w butach z wyciętymi noskami dla lepszej przewiewności. Tak się czasami nosili ludzie USAAF do jednoczęściowych kombinezonów lotniczych. Oczywiście nie można wykluczyć, że jakiś pilot szybowcowy do lotu cargo na tyłach albo na przebazowanie w środku lata też takiego obuwia nie nosił, ale na pewno zjawisko to było marginalne. Niemniej, jeśli ktoś by chciał takiego pilota rekonstruować to nie ma przeszkód. Sandałki, białe skarpetki, któryś z czterech kombinezonów jednoczęściowych, na to kultowa kurtka A-2, na głowę furażerka albo czapka A-3, ewentualnie czapka garnizonowa, na to słuchawki i rekonstrukcja gotowa. I nikt nie miałby prawa przyczepić się, że „coś nie halo” z taką rekonstrukcją.
3. W tym rozdziale nie opisałem (będzie wspomniane w innym miejscu) i nie pokazałem przykładów z sił szybowcowych USAAF, gdy pilot szybowcowy, albo ktoś z techników szybowcowych, poleciał na akcję bojową w eleganckich półbutach od munduru garnizonowego (wyjściowego). Przypadki takie były, ale to już ekstremum hardcore'owe. Kto chce to oczywiście nie ma przeszkód, żeby taką rekonstrukcję zrobić, ale będzie ona osobliwa i bardzo rzadka. Skąd się to brało? Można się tylko domyślać z ogólnych „manier” w traktowaniu pilotów lotnictwa transportowego USAAF. Przed wielkimi desantami, gdy do jakiegoś szybowca zabrakło pilotów szybowcowych to rozpoczynała się łapanka. Bezpardonowo zgarniano kogokolwiek, kto nosił skrzydełka pilota na mundurze, a gdzieś pałętał się po lotnisku. Albo wywlekano II pilota C-47 już siedzącego w samolocie. Nieszczęśnik nawet nie miał kiedy skombinować sobie ubioru polowego na wzór piechoty szybowcowej albo spadochroniarzy. I musiał lecieć kompletnie „na wariata”, do okopów w eleganckich półbutach.
Pozdrowienia!
Grzegorz